Po przylocie do Addis Abeby wszyscy pasażerowie są zobowiązani do odebrania bagażu, nawet jeśli kontynuują podróż samolotem linii Ethiopian Airlines do innych miast w Etiopii.
Bagaże rejestrowane są z pewnością prześwietlane przed dostarczeniem na taśmę w hali przylotów. Walizki budzące wątpliwości oznaczane są na przywieszce identyfikacyjnej niebieskim mazakiem, co stanowi informację dla celników, że należy je sprawdzić. W takim przypadku rozwiązaniem może być pozbycie się przywieszki, jednak trzeba uważać – tusz z mazaka bardzo brudzi ręce.
Przed opuszczeniem lotniska wszystkie bagaże są ponownie prześwietlane, i w tym momencie możemy zostać poproszeni o ich otwarcie. Z mojego doświadczenia wynika, że w przypadku turystów zdarza się to bardzo rzadko. Szczegółowe kontrole dotyczą zazwyczaj Etiopczyków powracających do kraju.
Przepisy celne pozwalają na wwiezienie do Etiopii 2 litrów alkoholu. Osoby potrzebujące większych zapasów mogą je uzupełnić w sklepie zlokalizowanym w hali odbioru bagażu. Dopuszczalne jest również posiadanie 2 telefonów i jednego aparatu fotograficznego.
Jeśli kwota posiadanej waluty obcej przekracza 10 000 USD (lub równowartość w innej walucie), podróżni muszą wypełnić deklarację celną.
Miłośnicy obserwacji ptaków będą rozczarowani, gdyż lornetki są w Etiopii towarem strategicznym, zabronionym do wwożenia, wywożenia i używania. Teoretycznie lornetki są odbierane po przylocie i przekazywane do depozytu. W mojej ostatniej podróży jednak tak się nie stało – dwóch turystów przewiozło dobrej jakości lornetki bez problemu. Cieszyli się nimi do momentu pierwszego lotu krajowego, podczas którego zostały im odebrane przy odprawie. Otrzymali stosowne pokwitowania.
Przy opuszczaniu Etiopii zapytali, gdzie mogą je odebrać. Okazało się, że depozyt znajduje się w hali przylotów. Odszukanie go oraz zmuszenie personelu do działania wymagało czasu i determinacji. Depozyt to pomieszczenie z szafami, w których przechowywane są dziesiątki lornetek i dronów. Ciekawostką jest, że choć dronów nie zabrania się wwozić, ich obecność w depozycie była widoczna. Sami przewoziliśmy drona i nie napotkaliśmy żadnych trudności.
Odszukanie konkretnej lornetki w depozycie okazało się trudnym i czasochłonnym zadaniem, ale udało się. To jednak nie zakończyło perypetii. Aby dojść do hali odlotów, trzeba było opuścić lotnisko, a przy ponownym wejściu kontrola postanowiła… zarekwirować lornetki i przekazać je z powrotem do depozytu! Na nic zdały się tłumaczenia, że dopiero co je odebraliśmy. Brak kopii pokwitowań był naszym błędem.
Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Po długim oczekiwaniu – na szczęście mieliśmy zapas czasu – kolejny oficer wydał dyspozycję, aby nas przepuścić.
To jednak nie koniec etiopskich absurdów granicznych. Zaskakuje fakt, że pasażer opuszczający Etiopię może wywieźć ze sobą maksymalnie dwa kilogramy kawy – produktu będącego sztandarową wizytówką etiopskiego rolnictwa.
Na zdjęciu Góry Siemen. Fot.: Andrzej Zarzecki